{Bahamy}
miejsce imponujących hoteli, kasyn i najpiękniejszych plaż
FIRST THINGS FIRST
Pisałam przed wyjazdem, że biorę udział u konkursie na „nakrycie do stołu”
udało się… WYGRAŁAM!!! ależ się cieszę :)
A teraz słów kilka o wyjeździe – były to dziewięciodniowe wakacje połączone z 5 dniowym szkoleniem… w Puerto Rico. Miałam lecieć na to szkolenie w kwietniu do Stanów, ale wtedy plany pokrzyżował mi pył wulkaniczny… mówi się, że nie ma tego złego…
Poznajcie więc EARL’a, FIONĘ i GASTON’a – 3 przemiłe huragany, które nawiedziły wyspę podczas mojego pobytu :) Fiona i Gaston okazały się niewielkie… Earl (huragan kategori 4) natomiast uziemił nas w hotelu na jeden cały dzień – obowiązywał całkowity zakaz przebywania poza zamkniętymi budynkami :)
Tona deszczu, wiatr wiejący z prędkością 220km/h – czyż nie brzmi to uroczo…
Ale wracając do samej wyspy…
fajnie było ale wróciłam rozczarowana… i nie ma to związku z huraganami – to było nawet ciekawe… po prostu moje wyobrażenie o karaibskich wyspach powstało na podstawie pobytu na Kubie… a Puerto Rico niestety nie może się do niej równać… fotorelację zdam jak tylko się ogarnę …
_______________________________________________________________________
PS. a tu pogoda nie lepsza…
_______________________________________________________________________
na naszym babskim wypadzie do Wenecji,
aż trudno uwierzyć ale pogoda była cudna :)
winko, pizza, spagetti… włoskie gelato, espresso na Placu Św. Marka,
ogromna ilość straganów z pamiątkami…
cudnie kolorowa wyspa Burano… ahhhh….
i oczywiście trafiłyśmy na uroczą knajpkę – czyli wszystkie obowiązkowe punkty zostały zaliczone…
coś mi sie zbyt podróżniczy ten blog zaczyna robić… muszę się zabrać za jakieś domowe roboty… a pomysłw trochę jest… tylko pogody brak :(
Najnowsze komentarze